top of page

Na tropie Pinot Noir, ale nie z Francji


- W czym mogę pomóc?

- A, wie Pan, szukam jakiegoś dobrego Pinota.

- Pinota?

- Pinota. Pinot Noir.

- Znajdziemy coś.

Szukamy. Długie minuty inkrustowane ozdobnymi sekundami czekania.

- Proszę, może ten? Ładnie pachnie. Trochę liściasty, ale w porządku. Mało ciała, no, bez przesady, coś tam jest… Wie Pan – nachyla się konfidencjonalnie – ja to Pinota nie kocham. Wiem – usprawiedliwia się – że to jest ciekawe, ale jakoś…

- Doskonale rozumiem.

I też się nachylam, zgodnie z zasadą neuronów lustrzanych. Uściskałbym, lecz nie wypada. Zamiast kontaktu bezpośredniego jestem ciepły w kolejnym zdaniu.

- Wie Pan, trudny szczep, trudny temat. Ale jednak ciekawe.

- Tak, ciekawe.

- No to biorę!

Odgrywałem ten scenariusz kilkukrotnie w różnych winotekach. Czy się naśmiewam? Przeciwnie. Rozumiem, że obaj nie rozumiemy. Odkręcamy korek i nalewamy wino, które często jest blade. Pachnie intensywnie dziwnie (jak smutna wilgotna jesień), smakuje jeszcze gorzej (jak głupie młode lato).

Do Pinota się dorasta. Sam nie dorosłem, przede wszystkim boję się labiryntu burgundzkich apelacji, galimatiasu najlepszych parceli, a nawet gdybym się ich nie bał – na Gevrey-Chambertin i inne Pommardy i tak mnie nie stać. Poznajemy więc z Asią Pinoty od zawietrznej strony. Błąkamy się po peryferiach mapy z nadzieją, że znajdziemy wina nawiązujące do wyobrażonego archetypu, genialną imitację. Często znajdujemy coś zupełnie innego i ten wpis jest także o tym.

*W drugiej części krótko o etykietach z supermarketów bądź takich, które degustowaliśmy dawno.

El Pino Granate 2008, 14,5%

Prawie czarne. Po pół godziny wciąż zamknięte, choć pod napiętą taflą aż buzuje od jagód i jeżyn. Później pąk róży, który rozwija się proporcjonalnie do naszej cierpliwości, ściółka i trochę anyżu. W buzi atak pestkowego owocu. Przeciskamy go przez mineralne sito: usta są matowe, jakby porażone wulkanicznym pyłem, piaskową taniną. Zlizujemy tę chropowatość po to, by znów dotrzeć do owocowego sedna, a gdy nam się uda - bierzemy kolejny łyk. I całą zabawę zaczynamy od początku.

Niesamowite wino z wysoko położonych winnic w Sierra Nevada (1350 m n.p.m.), skoncentrowane i chłodne naraz, które pomimo 14,5% w ogóle nie drażni alkoholem. Spontaniczna fermentacja na dzikich drożdżach. Spójrzcie na rocznik. Sztos.

Cena: 89 zł, El Catador

Ocena: 4,5/5

Dobrá Vinice Rouge de Pinot Noir 2013, 13,5%

„Wino dojrzewało 11 miesięcy na skórkach w glinianych qvevri z Gruzji, a następnie w nowych dębowych beczkach 500l” – już kontretykieta mówi wiele (ta mówi prawdę). Czuć maliny i truskawki, czuć biały pieprz, ale przede wszystkim dzikość, skałę, mineralny chłód. Nie zważając na upływ lat Pinot raczy nas witalnym, soczystym owocem. Trzymając wino w ustach tracę pewność, kto ostatni opuścił jaskinię: ja czy on. Mocna kwasowość i mocarna mineralność, którą w długim finiszu garnirują piołun i zioła. Wino przejrzyste, gotyckie, energiczne. I, podobnie jak El Pino Granate, naturalne. Producent nie używa chemii.

94 zł, winozmoraw.pl

4,5/5

Viña Garces Silva Amayna Pinot Noir 2013, 14,5%

Zapach, choć pozbawiony wyrazistego owocu, obłędny: świeżo zmielona kawa, nuty kakao, przypalony boczek. Ukradkiem zerkam na etykietę (jesteśmy na Festiwalu Warsaw Wine Experience), by upewnić się, czy to przypadkiem nie australijski Shiraz albo Carmenere. No nie, to chilijski Pinot, teraz widzę, że ma 14,5% alkoholu (lekko czuć). Szykuję więc kubki smakowe na walkę z napakowanym potworem. Nic takiego się nie dzieje. Język wtula się w smukłe, aksamitne ciało, które lśni jak posmarowane oliwką. Nieoczywiste, uwodzicielskie wino. Zresztą - jak wszystkie, których próbowaliśmy przy stoisku.

Amayna znaczy podobno, w wolnym tłumaczeniu, „spokój po burzy”, co na swój sposób zabawne, bo macierzysty okręg San Antonio w Leyda Valley (winnica leży ok. 15 km od oceanu) jest bardzo suchy.

Endorwina

4,5/5

Josef Chromy Pepik Pinot Noir 2017, 13,7%

Etykieta z selekcji Wine&Roses. Z wielu powodów kibicuję tej inicjatywie od początku, ale wymienię tylko jeden. Wcześniej nad kwiaciarnią (stąd nazwa winoteki) mieściła się księgarnia, do której często zaglądałem. Często zaglądałem, kupowałem sporadycznie, prawie nigdy nie czytałem, ale jak ktoś kiedyś powiedział, a musiał to być człowiek mądry – gromadzenie książek też jest formą czytania. Dzięki zmianie asortymentu nie muszę już dłużej gromadzić, za co byłym jak obecnym właścicielom serdecznie dziękuję.

Piękny kwiatowy bukiet (róża, hibiskus) urozmaicony o zapach czerwonych owoców i liści na ściółce. Usta, szczupłe i eleganckie, zawieszone na kwasowości żurawinowo-czereśniowego owocu, podkręca pieprz. Bardzo dobry, młody aromatyczny Pinot z długim finiszem i ciekawym pochodzeniem – wszak nie co dzień pijemy wina z Tasmanii zrobione przez Czecha.

85 zł, Wine&Roses

4,25/5

St Michael–Eppan Pinot Noir Riserva 2016, 14%

Alto Adige. W pierwszym kontakcie sporo przypraw od beczki (m.in. goździk), które powoli ustępują bydlęcej skórze. W kieliszku zachodzi ewolucja, już po 15 minutach jest miejsce na fiołki, owoce, ogólny ład. Podniebienie wiśniowe, dość soczyste, dość ciepłe, a przy tym całkiem eleganckie. Wielkim atutem jest drobnoziarnista tanina: delikatnie omiata podniebienie i wydobywa wino z umiarkowania, irytującej strefy komfortu. Cóż, Pinot środka. Niby wszystko tu gra, z pikantnym finiszem włącznie, ale serce nie chce zabić mocniej (poza momentem płatności, bo przekroczyliśmy psychologiczną barierę 100 zł). Musi pooddychać.

109 zł, Vinoteka13

4/5

Konrad Pinot Noir Single Vineyard 2016, 13%

Podobał nam się Konrad Pinot Noir 2014, podobał nam się i ten. Złożony i proporcjonalny nos (m.in. dojrzałe poziomki, wieś, przyprawy korzenne). Energiczna buzia z pikantną dominantą, która – fakt – nieco przysłania inne elementy, ale nie na tyle szczelnie, żeby po upływie kwadransa lub dwóch nie rozsmakować się w poziomkowo-czereśniowym owocu. Wino z pazurkiem, jeśli mu czegoś brakuje, to lekkiego polerowania i nieco światła. Ogólnie: smaczna Nowa Zelandia. Dziś można zapoznać się z podstawowym winem z rocznika 2017 (a jeszcze lepiej z Seresinem, nieco szalonym Pinotem również z NZ).

75 zł, Kondrat Wina Wybrane

4/5

Pozostałe wina:

  • Maycas Del Limari Sumaq Pinot Noir Reserva 2016, 13,5%, dobrewino.pl, 59 zł

Dzieje się w nosie: róża, wiejskie truskawki, jodła i leśne poszycie, przyprawy korzenne. Ładna struktura, przyprawowe usta. Dobry finisz. Warto.

  • Petrény Pinot Noir 2015, 12,5%

Leśne owoce i mnóstwo liści na wilgotnej ściółce. Lekkie, żurawinowo-czereśniowe ciało podkręcone pieprzem. Wzorcowe i dobre.

  • SERVE Pinot Noir Vinul Cavalerului 2016, Winnice Mołdawii, ok. 45 zł

Pełno aromatów jesieni (liście, grzybek, jarzębina). Nieskomplikowane, za to błyszczące, jedwabiste wino z dobrą kwasowością, któremu za tę cenę możemy wybaczyć wystający alkohol.

  • Outlook Bay Central Otago 2016, 13,5%, Lidl, 40 zł

Aromaty dzikiej róży, dojrzałych malin i słodkich, nieco drewnianych przypraw korzennych. Mineralność jako rekompensata za matową fakturę. W tej cenie wciąż bardzo OK. Dziś w Lidlu rocznik 2017.

  • Dealu Mare Genesa Pinot Noir 2015, 13%, Lidl, 60 zł

Sprawdziło się podczas prywatnej degustacji win rumuńskich. Zadymione czerwone owoce, trochę zagrody i liści. Ciepłe, hojne, waniliowe, dobre na początek przygody ze szczepem.

  • Seaglass Pinot Noir 2016, 14%, Centrum Wina, ok. 50 zł

Wino z Santa Barbabra County. Jedno z najlepszych miejsc do uprawy Pinota w Kalifornii za sprawą wdzierających się w doliny bryz oceanu. Truskawkowe, lekko spocone. Nad horyzontem old spice. Poprzednie roczniki lepsze.

  • Cono Sur Pinot Noir, 14%, Carrefour

Gdy objęte promocją najlepsze czerwone wino w Carrefourze do 30 zł. Nigdy nie traficie na słabszy rocznik. Naprawdę je lubię. Jeśli macie ochotę na coś konkretniejszego - wybierzcie Purcari (Mołdawia) za ok. 45 zł.

bottom of page