Wina nietypowe - nietypowy pomysł na degustację. Jesteśmy przyzwyczajeni do wieczorów skrojonych przez kartografię, spotkań wyreżyserowanych przez charakter szczepów. Ewentualnie obliczonych na efekt wywołany fuzją wina z jedzeniem. Przy czym, fun fact, co do łączenia wina z jedzeniem też są co najmniej dwie szkoły. Szukamy ciał komplementarnych albo znajdujemy pary, które - teoretycznie do siebie nie pasując - na zasadzie kontrastów przedziwnie się dopełniają. Np. roquefort i Sauternes. Czy na chłopski rozum to ze sobą współgra? A jednak. Może więc temat degustacji nie jest wcale tak nietypowy, tylko my, konsumenci, zbyt często wpadamy w rutynę? Przed spotkaniem byłem pełen wątpliwości, na szczęście mój przyjaciel Marek powiedział twardo: "idziemy". No to poszliśmy.
1. Paulo Laureano Maria Teresa Laureano Verdelho 2015, 12,% (ok. 68 zł)
Wino bez kontaktu z beczką, za to dojrzewające na osadzie. W nosie raz brzoskwinia, raz gruszka, w miodowym klimacie. Plus delikatne przyprawy. Całość niezbyt aromatyczna. W ustach orzeźwiające, kwasowe, po szampańsku chrupkie. Ale ciała jak na lekarstwo. Wino wycofane. Prowadzący Sebastian Bazylak, szerzej znany jako autor bloga Zdegustowany, spytał salę o wrażenia. - Trochę za mało emocji - odpowiedział głos, a reszta milcząco się z nim zgodziła. Przy czym to wino nie było wcale złe. Było dobre, choć szczupłe. Nietypowość polegała na właśnie na skromnej ekspresji, w schematach myślenia o winie zarezerwowanych dla "białej północy".
2. Weingut Braun Chardonnay Individuell Trocken 2015, 13% (ok.57 zł)
Chardonnay z Palatynatu. Faktycznie, nie jest to wzorzec z Sèvres. W kieliszku ładne zielone refleksy i... silne znamiona siarkowej redukcji. Nieładne. Chyba, że ktoś lubi w winie kiszoną kapustę i ogórki z beczki. Pod spodem kandyzowany ananas i imbir (Marek), marakuja z cytryną (ja). Nieważne, kto miał rację, ważne, że niemieckie wino chciało nam pokazać żar tropików. Oryginalnie. W buzi przede wszystkim owoce z sadu, głównie jabłka. Kropla cytryny. Trwa to wszystko nie za długo.
3. Paulo Laureano Miguel Maria Laureano Alfocheiro 2013, 14,5% (ok. 97 zł)
Druga butelka od Paulo Laureano. Ten wybór na panelu liczącym w sumie 5 butelek mógłby dziwić, o ile zapomnieliśmy o jego tytule. Z drugiej strony nie wolno przemilczeć, że mówimy o jednym z głośniejszych winiarzy Portugalii, twarzy Alentejo. Do tego szczep Alfocheiro, rzadko goszczący na naszych półkach, przy tym bardzo kapryśny w uprawie. Wino z edycji limitowanej, łącznie wyprodukowano zaledwie 3333 butelki. W aromacie dżem porzeczkowy i wyraźna przyprawowość, m.in. lukrecja i goździk. Do tego nuta balsamiczna, może apteczna. Substancja wchodzi w usta z impetem: jest taniczna, kwasowa, ziemista. Na tej glebie za kilka lat wyrośnie bardzo dobre i złożone wino.
4. Paulo Manzone Luvi Langhe Rosso DOC 2012. 14% (ok. 85 zł)
Szczepy Barbera, Dolcetto i Nebbiolo pod patronatem apelacji Langhe, czyli prawie Barolo. Prawie. Wsadzamy nos w kieliszek i czujemy: wiśnie w czekoladzie, śliwkowe powidła, nuty balsamiczne. Wszystko trzyma skórzany pasek, zapięty najdalej na drugą dziurkę, która i tak się rozciąga od przyjemnej obfitości wrażeń. Buzia prawie syropowa od śliwkowych powideł podkręconych ziołami. Wino u szczytu rozwoju, założyło ostatni obóz i czeka na swoje okno pogodowe. Nietypowość w tym przypadku polega na zmieszaniu wszystkich trzech szczepów regionu.
5. Pinalta PTR Douro DOC 2012, 14,5% (ok. 86zł)
Tylko 504 butelki, a jedna z nich znalazła miejsce w naszych trzewiach. Miło, choć to już trzecie wino z Portugalii. Nos porzeczkowy, ziołowy, z dodatkiem aromatów trzeciorzędnych. W ustach porzeczka mięknie i idzie w stronę wiśni. Zgodziliśmy się, że wino zgrabnie balansuje, jest sumą wszystkich wymienionych aspektów. Gotowe do picia. Jedyne zastrzeżenie, że być może było serwowane za późno, trudno było mu udźwignąć młodzieńczą witalność Alfocheiro z jednej, a "gotowość" Langhe z drugiej strony.
Część oficjalna dobiegła końca. Żony wzywały, dzieci płakały, ale my, niewzruszenie oddani sprawie, musieliśmy tę degustację przegadać, omówić, nadać jej ostateczny sens. W tym celu po długich negocjacjach ostatecznie wybraliśmy: Lineas Del Dol Cabernet Franc Gran Reserva 2011, 14% (nie pamiętam).
Podsumowując: degustacja ciekawa, nieoczywista. Jeśli czegoś nam zabrakło to wybitnego wina. W plebiscycie na gorąco winem panelu ogłoszono butelkę numer 3. Na nią oddał swój głos Marek, sam optowałem za 4., ponieważ nie głosuję za obietnicami, tylko za tym, co teraz. Oprawa była więcej niż dobra: świetny prowadzący (merytoryka + anegdoty + interakcja z gośćmi), świetny, kontaktowy menadżer i kameralne, ciepłe wnętrza lokalu. Spodziewaliśmy się, że po ostatnim kieliszku sala opustoszeje, ale nic takiego się nie stało. 13Win ma klimat, ma dobry i duży wybór win, ma też ludzi, dla których się tu zostaje choćby pół godziny dłużej.
Aha, byłbym zapomniał o Cabernet Franc: róże, fiołki, maliny, Czerwony owoc na ciepło. To w nosie. W ustach wiśniowe, ziołowe, dotknięte beczką, ale umiarkowane w wyrazie. Średnia kwasowość i tanina. Bardzo już otwarci na kwestię antropomorfizacji wina ustaliliśmy jego profil psychologiczny: uczeń, który siedzi pod ścianą, nie odzywa się, ale zapytany udziela dobrych odpowiedzi. Nietypowo.