top of page

Jesienny Festiwal Win Auchan


Przed Wami skromna relacja z Festiwalu Win Auchan. Jak zwykle w tego typu sytuacjach piszemy o drobnym wycinku imprezy: o winach, które nam smakowały, które naszym zdaniem mają dobry stosunek jakości do ceny i takich, które są ciekawostkami. Staraliśmy się o urozmaicony wybór geograficzny.

Czy oferta Auchan jest przewrotem kopernikańskim na polskim rynku win? Nie. Czy wypada dobrze na tle bezpośredniej konkurencji? Tak, głównie dlatego, że supermarkety, ogólniej – wielkie sieci handlowe – nie rozpieszczają. Uwagę zwraca solidna reprezentacja etykiet z wyższych apelacji, trafiają się okazje i smaczki. Z 300 wystawionych spróbowaliśmy ok. 40 butelek. Zapraszamy.

Puklavec & Friends, Słowenia

Słowenia, wydawałoby się mały kraj, tymczasem producent dysponuje obszarem 1100 ha upraw, czyli dwa razy większym niż wszystkie winnice w Polsce*. Portfolio Puklaveca szerokie, ale czy ciekawe? Na pewno przyzwoite. Wina do użytku codziennego za jedyne 20 zł. Dawno nie czuliśmy tak intensywnego aromatu "kocich sików" jak w ich Sauvignon Blanc z Furmintem 2018.

Alzacja, czyli Ziegler-Mauler i Alphonse Kuentz, Francja

Prawie nie piję Gewürztraminera, nie moja melodia, a tu proszę, od razu trzy. Zarówno Ziegler-Mauler jak i Kuentz, oba wina z rocznika 2017, mocno uderzają w klawisze róży, liczi i landrynek, omijając półtony przypraw korzennych. Ze względu na proporcje, elegancję wybralibyśmy z tego zestawu Les Amandiers Gewürztraminer Alsace Grand Cru 'Mandelberg' 2016. Bez wahania.

Prawdziwe emocje przyszły dopiero wraz z Rieslingiem Grand Cru Pfersigberg Vendanges Tardives 2011, gdzie Pfersigberg oznacza jedną z 51 lokalnych parceli zaliczonych do systemu Grand Cru, a vendanges tardives – późny zbiór. Masywny, owocowo-rodzynkowy Riesling z wyraźnym, lecz nie wyzywającym cukrem resztkowym. 46g/l w skali przyjętej stylistyki nie jest żadnym ekstremum. W Alzacji popijają tym fois gras; nie namawiam, po kronikarsku odnotowuję. Moim zdaniem dźwignie nawet roquefort na grzance. Albo deser, np. lekki sernik z brzoskwiniami.

Samos White Muscat Doux 2016, Grecja

Pumpernikiel posmarowany miodem i herbata Earl Grey (olejek bergamotkowy lub, po prostu, skórka pomarańczy). Coś jak szalony podwieczorek u cioci. Wino ma konsystencję syropu i nic w tym dziwnego – w końcu jest winem likierowym. Cukier zatyka, ale jeśli wypijecie tylko naparstek Samos może ucieszyć. Oryginał, nie powinien kosztować więcej niż 50 zł.

Z degustowanych bieli najchętniej pilibyśmy Domaine Gueguen Chablis Premier Cru 'Vaucoupin' 2017, ale każdy bloger napisze, że piłby Chablis Premier Cru. To konkretne jest szczupłe, choć nietaliowane, w rozmiarze większym niż 34, przede wszystkim arcydługie w mineralnym finiszu. Będzie przyjacielem wielu średnio tłustych ryb, owoców morza (sałatka, lekkie risotto), koziego sera. Cena: ok. 90 zł.

Pegos Claros Castelão Reserva 2014, Portugalia

Castelão, jeden z najchętniej uprawianych szczepów w Portugalii. Ciepłe, przyjemne, dość beczkowe wino (12 m-cy w dębie amerykańskim i francuskim). Znak rozpoznawczy: prunelki. Nie chodzi o damskie buty, ale dojrzałe, likierowe śliwki. Wino przyjemnie otula, chce być wypite bez wielkiego namysłu nad kwestią kwasowości i tanin. Miły wieczór przy kominku, tak to imaginuję. Rocznik 2015 nieco żywszy, z większą energią kosztem miękkości śliwkowego posłania. Dobrze wydane 4 dychy.

Paxton McLaren Vale The Guesser 2017, Australia

Shiraz, Cabernet Sauvignon, Grenache. Spróbowaliśmy, bo McLaren Vale, bo skusiła nas ekologiczność upraw. Nie żałujemy. Wino jak na użyte komponenty nieciężkie, sporo się w nim dzieje, ale jakby w zwolnionym tempie, które podkręca dopiero pikantny finisz. W cenie ok. 40 zł ciekawy wybór, zwłaszcza z nieprzekombinowanym makaronem z wołowiną, który wydobędzie owoc.

Coca i Fitó Montsant Aloja Negre 2015, Hiszpania

Kupaż Grenache, Carignan, Cabernet Sauvignon, Syrah. Niektóre krzewy mają 40-90 lat. Soczysta owocowość, nietuzinkowy wątek mięsny, dobra, prawie mineralna energia i spopielone usta – tyle wystarczy, żeby wyrosnąć na gwiazdę supermarketowej oferty. Może dlatego, że pochodzi z selekcji El Catador. Dojrzewanie w dębinie i betonowych tankach. Za niecałe 50 zł warto, namawiamy.

Bordeaux na bogato

Chateau d’Arsac Margaux Cru Bourgeois 2016

Margaux, ulubiona apelacja prezydenta Kwaśniewskiego. Lewy Brzeg zobowiązuje. W Chateau d’Arsac będą podobały się wtopione drobnoziarniste taniny, dobrze zarysowany owoc i ogólna przyjemność picia. Z podsumowania Winicjatywy wiemy już, że wino kosztuje dokładnie 102,99 zł. Nie kupiłbym, ale szanuję. Nie zakochałem się w widocznych na zdjęciu Paulliac (wystające garbniki) ani Pomerol (zbyt duże oczekiwania, na hasło Pomerol zanadto się podniecam). Za to w Saint-Émilion - owszem.

Chateau Tour De Pressac Saint-Émilion Grand Cru 2015

Słoneczny i sprężysty śliwkowo-wiśniowy owoc. Miękkie taniny, dobra kompozycja, głębia. Nie bez znaczenia jest rocznik. 2015 statystycznie ma regularne tętno i owocową jędrność, niemal gwarantuje cielistość nawet w tańszych winach, cielistość, której będzie brakować chociażby w trudnym 2017 (2014 i 2016 będą gdzieś pomiędzy, ten ostatni na Lewym Brzegu wypadł doskonale). Poza tym wolę Prawy Brzeg, nie ze względu na afiliacje polityczne, a prymat Merlota nad Cabernet Sauvignon, choć i ten prosty niegdyś podział nasadzeń się zmienia. Uciekam w dygresje, tymczasem wino kosztuje tylko 85 zł. Niewiele jak na szarm, szyk i końcową satysfakcję. Po trzykroć tak.

* dane za winogrodnicy.pl

Jeśli interesuje Was winna Słowenia, terytorium w Polsce prawie nieodkryte, polecam blog Winokąt, który ostatnio zdaje relacje z wakacyjnego wyjazdu.


bottom of page